Magazyny energii…

…to dzisiaj niezbędne wyposażenie przy fotowoltaice i (lub) turbinach wiatrowych. 
Na foto poniżej magazyn Sofar 40 kWh – można zacząć od jednej kostki – 5 kWh.

Dlaczego?  Bo godzinowe ceny energii zmieniają się w ciągu doby o kilkadziesiąt, a bywa że i kilkaset procent. Za  kilowatogodzinę oddaną do sieci ok. południa – gdy fotowoltaika pracuje z największą wydajnością – dostaniesz często 2 grosze albo i zero. Ta  sama kilowatogodzina – przetrzymana przez kilka godzin w Twoim  magazynie –  warta będzie około złotówki a często znacznie więcej. Można to sprawdzić na stronach Polskich Sieci Elektroenergetycznych, skąd pochodzi poniższy wykres (daty wybrane losowo!).

Dzisiejsze baterie mają gwarancję na 6000 cykli PEŁNEGO  ładowania/rozładowania albo 10 lat. Żywotność baterii będzie znacznie dłuższa.

Drugi powód, to auto konsumpcja, czyli wykorzystywanie własnej, darmowej energii. Zamiast wysyłać ją  do sieci  i płacić potem za opłaty przesyłowe i całą listę haraczy (opłata mocowa, ilościowa,  przejściowa, akcyza i co tam jeszcze się urzędnikom przyśni), znacznie lepiej wykorzystać wieczorem energię wyprodukowaną w dzień przez fotowoltaikę albo nocą przez turbinę wiatrową. Ta energia kosztuje nas zawsze okrągłe zero złotych – Operator Sieci nawet nie dowie się, ile jej zużyliśmy. 

Wyświetlacz baterii Felicity

Trzeci powód niezależność od braku zasilania. Radosne wyłączanie kolejnych elektrowni węglowych przy jednoczesnym braku nowych, niezależnych od pogody, źródeł energii nie może się dobrze skończyć. Podobnie jak wpychanie nas kolanem do wojny. Własny magazyn energii pozwala nam patrzeć na poczynania rządzących bez emocji, co najwyżej z politowaniem.

Teraz o kosztach. Dobra wiadomość jest taka, że baterie litowe w ostatnich kilku latach znacznie potaniały (około połowę). Jednak dalej nie jest to  tania inwestycja, bo oprócz samych baterii trzeba zainstalować inwerter hybrydowy (też znacznie staniały), droższy od zwykłych on-grid. Można otrzymać dotację z programu „Mój Prąd” (w praktyce 50%), ale dla „starych” prosumentów (przyłączonych do sieci przed 01.04.2022 r.) wiąże się ona z obowiązkowym przejściem na nowe zasady tj. net-biling, co kompletnie się nie opłaca.

Chyba, że jednocześnie zamontują sobie turbinę wiatrową z magazynem energii – wtedy zachowują „stary” system rozliczania  (net-metering)  mimo  wzięcia dotacji – bo to inna dotacja, z programu  „Moja Turbina Wiatrowa”.  Więcej o tych dotacjach na naszej stronie z turbinami wiatrowymi.

Bez dotacji są to kwoty od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych – a dalszego znacznego  spadku cen raczej nie będzie.

W praktyce, mając fotowoltaikę i chcąc przejść na magazyn energii 15 kWh trzeba wyłożyć najczęściej od około 20 tysięcy złotych (ok. połowę zwróci dotacja).

W praktyce sensowne minimum to 5 kWh, choć rekomendujemy dla domów jednorodzinnych baterie 15 do 30 kWh.  Bateria ma wymiar dużej walizki, więc ilość miejsca zwykle nie jest problem. 

Problemem są za to idiotyczne przepisy – w skrócie, moc paneli fotowoltaicznych i turbiny dodaje się do mocy magazynu energii, jeśli moc magazynu przekracza moc fotowoltaiki (+ turbiny, jeśli ją zamontujemy). W praktyce, mając moc umowną 12 kW (tak jest w większości niewielkich domów jednorodzinnych) i fotowoltaikę 10 kWp (moc paneli), nie możemy zamontować magazynu energii większego niż 20 kWh. DLACZEGO???

Na wyjściu i tak mamy inwerter, który nie wypuści do sieci mocy większej, niż jego własna. Nawet jeśli do inwertera 10 kW podłączymy milion paneli  i dwa wagony baterii, do sieci popłynie nie więcej niż 10 kW.

Nie należy przy tym mylić mocy magazynu energii (kW) z jego pojemnością (kWh). Moc magazynu energii to w przybliżeniu połowa pojemności.

Jeszcze gorzej, jeśli moc inwertera jest większa od mocy paneli – na stronach Taurona jest bardzo fajny kalkulator, pozwalający dokładnie sprawdzić, czy planowany przez nas magazyn energii zostanie w ogóle odebrany –  kliknij tutaj: kalkulator . Montowanie magazynu – oddającego prąd do sieci po zmroku – bez formalnego zgłoszenia zakończy się wizytą smutnych panów i karą finansową, zależną od ich humoru.

Trzeba się śpieszyć, zanim urzędnicy wymyślą coś jeszcze głupszego, niż dotąd. Przypomnijmy tylko idiotyczny pomysł – na szczęście na razie wstrzymany – z wymogami dla pomieszczeń z magazynami energii. 

Wyjściem – co raz częściej wybieranym przez naszych Klientów – jest przejście na off-grid, czyli całkowite uniezależnienie się od sieci publicznej. Budując dom nie musisz prosić o przyłączenie go do sieci energetycznej. Dostaniesz odbiór budynku na podstawie wystawionych przez  naszą Fundację papierów. Niestety – jest dość kosztowne, bo wymaga solidnego magazynu energii, turbiny wiatrowej i fotowoltaiki. Do tego awaryjny agregat prądotwórczy – gdy zimą przez kilka kolejnych dni będzie pochmurno i bezwietrznie.

Wszystko razem – około  100 tysięcy złotych.

Jeśli jesteś prosumentem na „starych” zasadach, jest to mało opłacalne rozwiązanie, ale dla wszystkich, którzy założyli sobie fotowoltaikę po 01.04.2022 lub dopiero planują to zrobić – rzecz jest warta rozważenia. Na zdjęciu poniżej magazyn o pojemności 75 kWh Felicity u jednego z naszych „offgridowych” klientów. Zimą przez kilka dni – nawet używając pompy ciepła – można zasilać dom tylko zgromadzoną w nim energią.