Nasz klient – osoba fizyczna, nie prowadząca działalności – otrzymał fakturę za energię na działce letniskowej. Za zużycie 1 kWh (słownie: jedna kilowatogodzina) policzono mu: 230,44 zł. Telefon na infolinię potwierdził, że faktura jest wystawiona poprawnie i ma tyle zapłacić. Dla jasności: okres rozliczeniowy to 28.03.2023 do 16.05.2023 czyli ok. 2,5 miesiąca. W fakturze nie ma extra opłat – tyle to kosztuje.
Kolejna faktura – za 1 miesiąc i 3 dni – opiewa na kwotę „zaledwie” 122,09 zł. Tyle, że zużycie energii wynosi dokładnie: 0 kWh (słownie: zero kilowatogodzin). Mamy więc odpowiedź na pytanie: dlaczego, skoro energia jest u nas relatywnie tania, płacimy tak wysokie rachunki.
Klient podpisywał umowę na taryfę G11, przeznaczoną dla osób fizycznych. Bez pytania go o zdanie i poinformowania, zmieniono mu taryfę na C11 – przeznaczoną dla firm. Na działce ma bowiem przyłącze tymczasowe a na takie taryfa G11 nie przysługuje. Stąd cena 2,3 zł za 1 kWh. Nasz klient przebolał by jeszcze 2,3 zł, ale pozostałych 228 zł opłat różnych i dziwnych, już nie.
Tłumaczenia, że to nie tylko cena energii, ale też opłata handlowa i cała reszta tej długiej listy, niczego nie zmienia. Czy kupując benzynę na stacji mówią nam, że benzyna u nich kosztuje 1 zł za litr, ale trzeba doliczyć opłatę handlową, transportową itd. – razem 6,80 zł/l ? Rozwijając tę myśl: nawet nie kupując ani litra paliwa powinniśmy co miesiąc płacić ze 100 zł np. Orlenowi, bo przecież ponosi niemałe koszty utrzymywania sieci stacji benzynowych. To, że nie kupujemy w nich benzyny, powinno mieć drugorzędne znaczenie – bo przecież moglibyśmy, gdyby nam się chciało.
Trudno się dziwić, że nasz klient natychmiast złożył wypowiedzenie umowy, co oznacza, że licznik zostanie zdjęty – inaczej mógłby zapewne kraść energię.
Klient zamówił u nas instalację off-grid o niewielkiej mocy (3kWp) wraz z akumulatorem 200Ah, co całkowicie wystarczy mu na nawet codzienną bytność na działce i używanie do woli elektro-sprzętów (z kosiarką włącznie). Co wszystkim posiadaczom działek polecamy.
