W ostatnich dwóch latach wyraźnie rośnie moc domowych instalacji fotowoltaicznych. Przestaje nam już wystarczać samo zmniejszenie rachunków za energię elektryczną, chcielibyśmy mieć też darmową ciepłą wodę i ogrzewanie. Jest to o tyle zasadne, że większość kosztów stałych ponosimy i tak, niezależnie od tego jak dużo paneli fotowoltaicznych zamontujemy. Nadto im większa instalacja, tym taniej płacimy za każdy kolejny kilowat.
O ile w poprzednich latach najczęściej montowaliśmy fotowoltaikę rzędu 3 – 5 kWp, o tyle w ostatnim roku dominują instalacje zbliżone do 10 kWp. Powstawałyby jeszcze większe, gdyby nie bariera 10 kWp, powyżej której Operator Sieci zabierze nam 30% energii oddanej na przechowanie w sieci publicznej (poniżej 10 kWp zabierze „tylko” 20%). Jak łatwo policzyć, przy instalacji rzędu 10 kWp zostanie nam do dyspozycji 8 kWp, a przy instalacji 12 kWp – 8,4 kWp. Zważywszy, że za większą instalację zapłacimy o ok. 7500 zł więcej, sens ekonomiczny jej powiększania jest żaden.
Tymczasem w wielu przypadkach – chcąc pokryć całkowite zapotrzebowanie na energię elektryczną powinno się zamontować przynajmniej 12 kWp.
Osobną kwestią jest, skąd biorą się te potrącenia. Przecież oddajemy (na średnio pół roku) naszą energię Operatorowi Sieci, którą ten natychmiast sprzedaje odbiorcom położonym najbliżej naszej instalacji fotowoltaicznej, nie ponosząc z tego tytułu właściwie żadnych kosztów. „Obraca” zatem naszą energią przez około pół roku, a gdy ma ją oddać – zabiera nam jeszcze 20% jej ilości (30% jeśli instalacja ma więcej niż 10 kWp). I to wszystko pod hasłami wspierania Odnawialnych Źródeł Energii.
Na pociechę przypomnieć należy, że te potrącenia nie dotyczą energii, którą zużyjemy od razu – ona nie dotrze nawet do licznika. Dlatego też warto „przestawić się” na dzienny tryb zużycia – włącznie z zaprogramowaniem zasobnika CWU (jeśli taki mamy) tak, by grzałka nie włączała się w nocy. Nie zawsze jednak da się tak zrobić, nadto – jak wykorzystać np. 60 kWh dziennej produkcji energii elektrycznej z paneli, skoro na ogrzanie zasobnika ciepłej wody potrzebujemy – powiedzmy – 5 kWh, a reszta dziennego zużycia to 3 kWh?
Na to nakłada się przepadek energii, której nie wykorzystamy w ciągu roku. Ta kwestia jest często opatrznie rozumiana. Nie chodzi o okres 12 miesięcy od uruchomienia instalacji, ale od daty wprowadzenia energii do sieci. Jeśli więc 1 maja oddaliśmy na przechowanie np. 30 kWp, to energię tę zużyjemy pewnie przed upływem miesiąca. Zatem „najstarsza” będzie energia z 2 maja – którą znowu zużyjemy w niedługim czasie – itd. Energia z 1 maja przepadłaby po roku tylko wówczas, gdybyśmy następnego dnia wyłączyli w domu wszystkie odbiorniki, zamknęli go na 4 spusty i wyjechali na co najmniej 12 miesięcy.
Ten roczny okres będzie się zatem przesuwał – choć nie w nieskończoność. Im większa nadprodukcja energii, tym wolniej „najstarsza” energia będzie nam znikać z magazynu. Nie warto zatem montować przewymiarowanych instalacji. Zwłaszcza, że za energię która „przepada” (cudzysłów uzasadniony – nasza energia nie znika, tylko ktoś ją sprzedaje i pieniądze zatrzymuje dla siebie) nie otrzymamy nawet dyplomu z podziękowaniem.
Na szczęście na każdej fakturze za energię dla prosumenta znajduje się pozycja „energia w magazynie” i jest ściśle zależna od… zimowych temperatur. Osoby, które nie wykorzystują energii elektrycznej do ogrzewania nie muszą się specjalnie przejmować – ich roczne zużycie będzie na mniej więcej jednakowym poziomie. Więcej czujności powinni jednak wykazywać właściciele pomp ciepła czy elektrycznych pieców C.O. Po łagodnej zimie może nam zostać nawet 10. krotnie więcej energii, niż po naprawdę chłodnej. Prosumenci radzą sobie z tym nadmiarem różnie – sam widziałem u jednego z nich w szklarni grzejnik elektryczny, który wczesną wiosną zapewniał roślinom przyjemną temperaturę. Nie jestem do końca przekonany, czy autorom ustawy o OZE chodziło właśnie o taki efekt.
Przy ogrzewaniu zasilanym z własnej instalacji fotowoltaicznej warto pomyśleć o zainstalowaniu zbiornika buforowego. Dla domu ok. 150m2 będzie to zbiornik 600 do 800 l. Umożliwi on maksymalne wykorzystanie energii z paneli nagrzewając zbiornik w dzień i pobierając ciepło w nocy. Przy właściwym doborze zbiornika może on „obsłużyć” zarówno instalację C.O. jak i CWU.
O ile przy pompie ciepła w domach do ok. 150 m2, w dobrze ocieplonym domu ,można się jeszcze bez niego obyć, o tyle przy budynkach o większej powierzchni, a zwłaszcza przy ogrzewaniu kotłem elektrycznym (o czym dalej), jest wyposażeniem obowiązkowym (chyba, że wolimy dokupić energii).